Strony

wtorek, 19 marca 2019

Czasami trzeba się odbić

"Wędrownik zna radość trudnych zwycięstw, urok przyrody, piękno zdobywania samotnie niewydeptanych ścieżek"


Jeden koala, dokładnie w filmie "Sing" powiedział, że kiedy upada się na dno, trzeba się od niego odbić i poszybować w górę. Moglibyśmy uczyć się od niego i sprawdzić czy naprawdę to co powiedział ma sens.

Każdy ma swoje słabe strony i niekoniecznie wie, jak z nimi walczyć, lub pozbyć się ich. Pełni obaw nie przyznajemy się do nich z różnych powodów, najczęściej z chęci bycia akceptowanym przez innych. Większego efektu to nie przynosi, ale prędzej czy później to wychodzi na jaw i wtedy już trzeba powiedzieć jak jest. 

Tak naprawdę słabą stroną może być wszytko. Dla niektórych będzie to nieśmiałość, dla innych wada w postaci uszczerbku na zdrowiu, a nawet problem z matematyką. Nie jest łatwo z tym żyć i często bywa to problemem. Warto zaznaczyć, że kiedy nasza słabość daje o sobie znać, prawdziwi przyjaciele przy nas zostaną (reszta to tylko marny tłum, który coś będzie mruczał pod nosem).

A zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w grupie jest siła?

Gdzieś tam, z tyłu głowy mamy zakodowane, że samowolne podejmowanie czegoś co może nas przerastać i odpychanie pomocy innych, to chęć pokazania wszystkim, że jesteśmy najlepsi, czytaj poprostu głupi. Takie zachowanie jest standardem, a ilu z nas powie, przyzna rację, że potrzeba pomocy?

W naszym świecie, prośba o pomoc brzmi jak prośba, aby ktoś z nas zakpił. Wcale tak nie jest ani nie musi być. Odbijamy się od dna, kiedy prosimy o pomoc, przyznajemy rację, że coś nam nie wychodzi, a przede wszystkim dumę chowamy do kieszeni.

Wiecie, jest też tak, że nosimy w sobie wiele emocji. Ola musiała przez długi czas uświadamiać mi, że wyżalenie, powiedzenie tego co czuję nie jest słabością. Przez to, pokazujemy, że ufamy drugiej osobie, bo nie boimy się powiedzieć tego co w nas siedzi. To nie jest nic strasznego, bardziej dobrego.

Mogłabym powiedzieć, że staram się utrzymać formę, dobrą kondycję, ale nadal jest ona bardzo mała i każde wyjście w góry to moje małe i trudne zwycięstwo. Jestem uparta i duma nie pozwala mi przyznać pewnych rzeczy, tym bardziej nie umiałam przyjąć pomocy, kiedy wchodziliśmy z grupą znajomych na stok. Dopiero kiedy dłużej pomyślałam nad tym, co może się stać, powiedziałam, tak przyjmę wsparcie. Prosta sprawa, polegała na wyruszeniu kilka minut wcześniej, żeby mieć przewagę i brak stresu, że idę zbyt wolno i nie nadążam. Kiedy dotarliśmy do celu, cieszyłam się jak zuch, nawet bardziej.

Cieszmy się jeśli nasze zwycięstwo usiane było kłodami i zasadzkami.
Cieszmy się, kiedy trudne zwycięstwo osiągamy razem.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz