środa, 26 lutego 2020

Wyczyn na miarę siebie


        Zapewne każdy z nas, raz czy dwa, może więcej śnił czy marzył o zdobywaniu. Wielu osiągnięć, czy to sportowych, naukowych, a może i obydwu? Na to pytanie trzeba samemu sobie odpowiedzieć, natomiast ostatnimi czasy mnie osobiście nurtuje pytanie, dotyczące wyczynu. 

       Próba na naramiennik, próba Harcerki Orlej, no można wymiać ile ich może być, ale wszystko co je łączy to wyczyn. Tutaj tak naprawdę można polemizować co jest trudniejsze czy faktycznie wyczyn czy siła ducha, a może siła umysłu? I w tym momencie jest to ukłon do faktu, że każdy z nas jest inny i dla każdego wyzwaniem będzie co innego.

      Tym razem skupiam swoją uwagę właśnie na wyczynie, ponieważ w ostatnim czasie dość dużo się nasłuchałam na ten temat i troszkę dziwi mnie podejście do tego tematu, ale zacznijmy od początku.

        Stricte wyczyn, dokładnie wędrówkę o charakterze wyczynu należy zorganizować i wykonać. Brzmi to może strasznie, bynajmniej w moim przypadku stresowałam się. Zaczęło się od tego co wybrać, bo wędrówka o charakterze wyczynu nie musi być wcale zdobyciem szczytu. Jeśli założymy taką kwestię, że sportem dominującym jest pływanie, można założyć cel intensywnych treningów i wystartować w zawodach z myślą zdobycia miejsca lub wyróżnienia.

       Ważną kwestią jest, że wyczyn musi być stworzony pod nasz aktualny stan zdrowia. Nie można wymuszać na sobie zbyt ambitnych planów, treningów, ponieważ mamy się samodoskonalić, a nie samo wykańczać. Dlatego jeśli ktoś będzie krytykować wybrany wyczyn należy poprostu przestać słuchać.

         Zaplanowanie wyczynu, co większość osób omija, albo stwierdza, że samo się zrobi w praniu, to według mnie błędne założenie. Co nam szkodzi sprawdzić trasę, pogodę, ewentualne dodatkowe kwestie takie jak transport, wyżywienie. Osobiście uważam, że jest to ważny punkt, ponieważ jeśli wybieramy się z kimś można podzielić się prowiant, obmyślić wspólny dojazd. Jest to bardzo korzystne. Samo wybranie szczytu nie powinno stanowić problemu, idziemy tam gdzie damy radę i stanowi to nasze sprawdzenie.

     Ostatnia, dosyć istotną kwestia. Trasa zaplanowana, ekipa podzielona prowiant, transport ok, no to wszytsko mamy tak? Otóż nie dokońca. Mogę się mylić, ale uważam, że bez przygotowania fizycznego, prowadząc siedzący tryb życia, nie zdobędzie się szczytu o wysokości 1894 m.n.p.m. Owszem, jeśli ktoś regularnie uprawia sport ( sam wf nie zawsze wyatarcza), może się pokusić o konkretny szczyt, ale jeśli czuje się tak szczerze, że to nie jest to, lepiej uderzać w mniejsze górki. Ze zdrowiem nie powinno się eksperymentować, ma się je jedno, tak samo najlepiej nie być zbyt ambitnym.

       Na początku powiedziałam, że różnie podchodzi się do tego tematu. Owszem, jest to interpretowane, żeby nam było wygodniej, pomija się pewne kwestie, choćby wcześniejsze przygotowanie i planowanie. Zaznaczyć trzeba, że to uczy nas systematyczności i podejmowania działań, planowania czegoś w jakimś celu. Są to naprawdę przydatne cechy, dlatego jeśli opiekunowie mają do tego jakieś "ale" nie dziwię im się.

        Wyczyn na miarę siebie to element samodoskonalenia się, bez wyrządzania sobie krzywdy. Każdy wędrownik podejmując się takowego wyczynu, powinien go bardzo dokładnie zaplanować.



   









Wyczyn na miarę siebie

        Zapewne każdy z nas, raz czy dwa, może więcej śnił czy marzył o zdobywaniu. Wielu osiągnięć, czy to sportowych, naukowych, a może...